Za oknem jasno, chyba czas już wstać. Która to godzina? Szybkie spojrzenie na telefon i już wiem, że znowu wstałam bez sensu za wcześnie zamiast się może wyspać jak człowiek. Pogoda dobija, telewizja ogłupia, a kawa pobudza do życia. No, chociaż do szerszego otworzenia oczu... Z łóżka nie chce się wstać, mimo że żołądek domaga się śniadania. Ech, poczeka jeszcze chwilę, bo przecież mogę po prostu wypić jeszcze jedną kawę.
Alarm tabletkowy w telefonie sygnalizuje, że już 9:30. Tyle czasu już "zmarnowałam"? Przecież trzeba codziennie sprawdzić czy nie przyszedł jakiś ciekawy mail, a nie znowu "cudowna oferta" dotycząca tego jak schudnąć, zmienić swoje życie albo gdzie w tym roku pojechać na wakacje. Trzeba obejrzeć obrazki okupowane przez koty i, na chwilę obecną, papieża. Trzeba wiedzieć co w internecie piszczy. Ach no i jest jeszcze wszystko odkrywający i wszędzie zaglądający Facebook - ta przytyła, ta schudła, tamta się zaręczyła, ten kupił nowy samochód albo miał już nim wypadek. Wszystkim trzeba się pochwalić.
Jak Cię widzą, tak Cię piszą, a jak już piszą, to żeby tylko nazwiska nie przekręcili.
Czeka kawa do zrobienia, łeb do umycia, ciuchy do ubrania...Monotonia mnie prześladuje.